-Wychodzę, zobaczymy się po szkole- powiedziałam do Ashley, mojej współlokatorki, a zarazem przyjaciółki, wychodząc z domu. Miałam 10 minut na to, żeby znaleźć się w szkole, a na drogach był jeden wielki korek. No nic, pójdę pieszo. Tydzień temu udało mi się wreszcie zdać prawo jazdy , a nawet nie miałam okazji, żeby pojeździć. Na szczęście dzisiaj było wyjątkowo ciepło, więc z chęcią się przejdę. Zresztą uwielbiałam chodzić tu na spacery. Wprowadziłyśmy się tu z Ashley rok temu ponieważ znalazłyśmy wymarzoną szkołę i piękny domek. Na początku bałyśmy się, że sobie tu nie poradzimy, ale z czasem przyzwyczaiłyśmy się do tutejszego życia. Mimo, że byłam dość daleko od mojej rodziny, czułam się tu naprawdę dobrze. No i cieszyłam się, że mogłam mieszkać akurat z Ash. Znałyśmy się od dziecka i mimo, że na początku za bardzo za sobą nie przepadałyśmy, po krótkim czasie zaprzyjaźniłyśmy się.
-Meg poczekaj moment- jakiś głos wyrwał mnie z przemyśleń. Odwróciłam się, a za mną stała Emily. Mieszkała 3 domy dalej od nas, więc poznałam ją zaraz po tym jak się wprowadziłyśmy.
-Ash nie wybiera się dziś na lekcje ?- spytała dziewczyna widząc, że idę sama.
-Nie. Jej ciocia dzisiaj do nas przyjeżdża, więc Ashley zrobiła sobie wolne. Wiesz twierdzi , że chce przywitać ciocię, ale ja uważam, że to tylko wymówka, bo przecież ciotka Susan była u nas wiele razy pod naszą nieobecność. Ash nie uczyła się na sprawdzian z biologi i podejrzewam, że to jest prawdziwy powód- odpowiedziałam uśmiechając się.
- No tak, cała ona. Pozdrów ode mnie Susan. Właściwie to chciałam cię spytać co robisz po szkole? Może wyskoczymy na jakieś zakupy ? -spytała. Mogłam się spodziewać takiego pytania. Emily zajmowała się wieloma rzeczami, ale zakupy to było jej ulubione zajęcie.
- Em bardzo bym chciała ,ale wiesz jaka jest Ash i jej ciotka. Muszę mieć je na oku, bo puszczą dom z dymem , albo zaleją całe osiedle- odpowiedziałam. Wszyscy którzy znali ciocie Susan wiedzieli, że mimo czterdziestki na karku, czasami zachowywała się jak dziecko.
-Ah no tak. Pamiętam co było ostatnim razem.- zaśmiała się Em.
- Ale wiesz w poniedziałek możemy iść na te zakupy. Ash też pewnie z chęcią pójdzie
- O to super. Jaką mamy pierwszą lekcję ? - spytała gdy doszłyśmy już do szkoły.
- Ehm geografię w 310B. Widzę, że nadal nie nauczyłaś się planu - powiedziałam śmiejąc się. Odkąd pamiętam Emily nie mogła zapamiętać naszego planu lekcji. Milion piosenek ulubionego zespołu owszem, ale głupi plan lekcji nie. Zadzwonił dzwonek, więc udałyśmy się do klasy.
Kiedy lekcje się skończyły, udałam się jak najszybciej do domu, bojąc się co w nim zastane. Szybko doszłam do domu i przekręciłam kluczyk w zamku . Kiedy weszłam o dziwo wszystko było w całości, a Ash i ciocia Sus oglądały film.
- Ciociu Susan- krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję. Mimo, że nie była moją ciocią traktowałam ją jak rodzinę, zresztą jak wszyscy znajomi Ash.
-Meg słońce jak ty pięknie wyglądasz. Wiesz mam coś dla ciebie .- powiedziała po czym wyciągnęła z torby czerwoną sukienkę.
- Ciociu naprawdę nie musiałaś, ale dziękuję jest piękna . - odpowiedziałam i poszłam zanieść sukienkę do mojej szafy.
- Wiecie co? Ja może zostawię was same i przejdę się do Emily. Ma mój zeszyt z biologii, a po za tym mam ochotę się przejść - powiedziałam.
- Tak szybko uciekasz? Szkoda. Miło cię było zobaczyć - odpowiedziała ciocia Susan.
Zarzuciłam na siebie bluzę i ubrałam trampki.
- Tylko nie rozwalcie domu. Chcę jeszcze mieć do czego wrócić- powiedziałam i nie czekając na odpowiedź wyszłam z domu.
Nie poszłam do Emily, tylko na spacer. Przechadzałam się po parku . Zaczęło robić się już ciemno . Skręciłam w małą uliczkę, w której prawdopodobnie wcześniej jeszcze nie byłam. Zobaczyłam dwóch dziwnych typów, więc od razu odwróciłam się na pięcie i wróciłam z powrotem na główną drogę. Miałam wrażenie, że ci mężczyźni za mną idą, więc przyśpieszyłam kroku. Szłam nie odwracając się za siebie. Byłam przerażona. W pewnym momencie jednak odwróciłam się za siebie, ale nikogo tam nie było. Zwolniłam trochę i skierowałam się w stronę domu. Przeszłam może 100 metrów, kiedy usłyszałam za sobą pisk opon. Odwróciłam się i zobaczyłam ten sam samochód, przy którym stali tamci faceci. Fala gorąca przeszła przez moje ciało. Samochód zatrzymał się zaraz obok mnie. Udawałam, że go nie widzę i szłam przed siebie . Nagle poczułam, że ktoś szarpnął mnie za nadgarstek.
-Poczekaj piękna. Co jest? Już nie poznajesz starych , dobrych przyjaciół ?- spytał jeden z nich. Zdążyłam im się przyjrzeć. Obaj mieli około 20-23 lat. Jeden z nich był wysoki , prawie łysy i dobrze zbudowany. Drugi nieco niższy z włosami lekko opadającymi na czoło wyglądał jak pakers.
- To chyba jakaś pomyłka- odpowiedziałam w szoku.
Jestem pewna, że nigdy wcześniej ich nie widziałam.
-Oh Sophie nie udawaj. Pięknie wyglądasz. Co tam u twojego chłopaka? Pewnie do niego idziesz. Ciekawe, co by było gdybyś do niego nie dotarła.- powiedział ten łysy.
- To pomyłka.- powtórzyłam jeszcze raz.
Sophie? Nie znam żadnej Sophie. No i nie mam chłopaka. Musieli mnie z kimś pomylić. Tylko z kim ? I co oni mi zrobią? Bałam się, a w pobliżu nie było nikogo kto mógłby mi pomóc.
Pisz dalej ;)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko 2 rozdział ;) Czekam ;d
OdpowiedzUsuń