środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 4

Justin przysiadł koło mnie patrząc mi w oczy.
- Coś się stało? - spytałam zaciekawiona .
Justin schował twarz w dłoniach . Nastąpiła chwila ciszy . Nagle chłopak zerwał się z łóżka i przykucnął przede mną.
- Megan posłuchaj ja nie jestem taki jak oni. Nie mogę cię tu trzymać do śmierci , albo dopóki mi nie uciekniesz. Nie potrafię. Jutro rano odwiozę cię do domu. A ty... zrobisz co chcesz - powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
Dlaczego on musi być tak przystojny. Matko , jak on na mnie działa. Nie no nie mówiłam tego. Cicho, nic nie słyszeliście.
- Nie martw się. Nie pójdę na policję. Nie mogłabym na ciebie donieść , w końcu mnie uratowałeś. Na tamtych też nie doniosę, nie chcę żebyś miał przeze mnie problemy - powiedziałam do Justina uśmiechając się.
-Dzięki - odpowiedział odwzajemniając uśmiech.
Justin wstał i skierował się do wyjścia.
- Justin zaczekaj chwilę. Chciałam cię o coś spytać- zatrzymałam go przy drzwiach.
- O co chodzi?  - spytał
-Skąd nasz Nicka i Mike'a?  - spytałam.
- Nasze domy stały niedaleko siebie. Kiedy jeszcze mieszkałem z rodzicami , przyjaźniłem się z nimi. Później przyjechałem tutaj i myślałem, że się już więcej nie spotkamy, aż pewnego dnia spotkałem ich na mieście - odpowiedział lekko unosząc kąciki ust ku górze.
- Jak w ogóle spotkałeś Jake i Josha? No wiesz jak znalazłeś się w takim... towarzystwie .
-Megan ja nie jestem wcale taki święty jak ci się wydaje. Takie towarzystwo to było coś mojego, wtedy tam pasowałem. Ale to zrobiło się żałosne. Jake i Josh handlują narkotykami , a to jest coś czego zawsze się wystrzegałem. No i kiedy zaczęli zabijać zrozumiałem, że ja tam nie pasuje. Dlatego chciałem odejść. Ja po prostu czasem nie panuje nad nerwami i oni to doskonale wykorzystywali. Wysyłali mnie do ludzi, którzy nie zapłacili im za towar, a ja miałem dać im ostrzeżenie co czasem kończyło się pobiciem - tłumaczył Justin.
- Czyli taki z ciebie bad boy?  - zaśmiałam się.
Justin uśmiechnął się szeroko.
- Powiedzmy. Ale cieszę się , że już z nimi skończyłem- powiedział.
Uśmechnęłam się do niego. Było trochę późno i zaczęła ogarniać mnie fala zmęczenia.
- Połóż się spać. Pewnie jesteś zmęczona - powiedział i podszedł do drzwi - Dobranoc.
Kiedy Justin wyszedł z pokoju szybko wpakowałam się pod kołdrę i zwinęłam w kłębek. Zamknęłam oczy i w ciągu 5 minut zasnęłam.


Rano obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz z okna oraz rozmowy na dole. Zerknęłam na krzesło i zobaczyłam ubrania starannie złożone w kosteczkę oraz karteczkę z napisem '' To ubrania siostry Nicka, specjalnie dla ciebie pojechał po nie z samego rana. Mam nadzieję, że będą pasować-Justin''
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Były to dżinsowe krótkie spodenki i różowa bluza z napisem '' forever young''. Bluza przypadła mi do gustu bo uwielbiałam te wkładane przez głowe, bez kapturów , a ta leżała na mnie doskonale.
Szybko przebrałam się , uczesałam i zeszłam na dół.
- O nasza zakładniczka już wstała- powiedział uśmiechając się Mike.
- Dobrze , że ubrania pasują. Mam nadzieję, że dobrze wybrałem - powiedział Nick.
- Jasne, dzięki. Bluza jest naprawdę fajna - odpowiedziałam.
Rozejrzałam się po domu. Jak na facetów w jednym domu było tu czysto i zadbanie. Rozglądałam się kiedy mój wzrok zatrzymał się na Justinie. Stał oparty o stół i przyglądał mi się. Kiedy zobaczył, że na niego spojrzałam uśmiechnął się.
- Tu masz kanapki . Nie wiem z czym lubisz więc zrobiłem z czekoladą- powiedział Justin.
- Co ty stary, dziewczyny raczej jedzą jakieś dietetyczne sałatki czy coś- powiedział Mike.
Popatrzyłam na niego i ugryzłam kanapkę z nutellą.
Chłopcy zaczęli się wygłupiać i śmiać , a jak patrzyłam na to co robią i sama co chwilę wybuchałam śmiechem.
- Myślę, że powinniśmy już wyjeżdżać - powiedział Justin kiedy zjadłam już śniadanie.
- Szkoda. No cóż mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - powiedział Nick mocno mnie ściskając.
- No właśnie . I może nie koniecznie w takich okolicznościach. - dopowiedział Mike dołączając się do uścisku.
-Powoli zaczyna brakować mi tlenu - powiedziałam kiedy od przytulania zaczęło brakować mi powietrza.
Chłopcy roześmiali się i mnie puścili.
Poszliśmy z Justinem do jego samochodu.
- Podasz mi swój adres?  - spytał gdy już odpalił silnik.
Szybko podałam mu ulice.
- Ah to niedaleko . Jakieś 10 minut drogi stąd-powiedział.
-Justin...Dziękuję. Bo wiesz... Mógłbyś mnie zostawić w jakimś lesie , żeby coś mnie zjadło i nie musiałbyś się martwić, że komuś coś wygadam, a jednak odwozisz mnie do domu. Miło z twojej strony- powiedziałam.
- A wiesz, że tą opcję z lasem rozważałem - zaśmiał się Justin.
Uderzyłam go delikatnie łokciem w bok na co Justin zaśmiał się jeszcze bardziej.
- Nie będziesz miała problemów u swojej koleżanki przez to twoja zniknięcie? - spytał.
- Znając Ashley na początku będzie wściekła, ale z czasem jej przejdzie.
- Nie boicie się same mieszkać?  - spytał.
- Trochę tak. Szczególnie, że za domem mamy duże pole , na które każdy może sobie wejść. Czasem przychodzi do nas Andy , chłopak Ash więc wtedy jesteśmy spokojniejsze. - odpowiedziałam.
- Który to dom? - spytał Justin wjeżdżając na moje osiedle.
- Ten biały - odpowiedziałam wskazując palcem na domek.
Justin zatrzymał się na chodniku przed domem i zgasił silnik.
- Myślisz , że Jake i Josh wrócą?  Po mnie , po ciebie .- spytałam.
- Nie wiem. Ale na pewno tak tego nie zostawią. Wiesz, ich grupy się nie opuszcza. Ale nie przejmuj się tym , postaraj się zapomnieć- powiedział Justin.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Wejdziesz do środka?  - spytałam.
Właściwie to nie chciałam jeszcze się z nim rozstawać. Polubiłam go.
- Nie chcę ci robić problemów. A nie sądze, żeby twoja przyjaciółka była zadowolona, że po 2 dniach wracasz z jakimś obcym chłopakiem - powiedział i uśmiechnął się odsłaniając swoje białe , proste zęby.
- No w sumie to masz racje. W takim razie cześć i jeszcze raz dziękuję- powiedziałam i już miałam wychodzić kiedy Justin chwycił mnie za nadgarstek.
- Mam nadzieję, że do zobaczenia - powiedział patrząc mi w oczy i puścił moją rękę.
 Uśmiechnęłam się i wyszłam udając się w stronę drzwi. Weszłam do środka i usłyszałam, że Justin odjeżdża.
- Meg ty idiotko gdzie ty byłaś?  - spytała Ashley .
- Ashley przepraszam. Spałam u Emily . Chciałam zadzwonić , ale padł mi telefon, a nie wpadłam na to, żeby zadzwonić od Em. - zaczęłam się tłumaczyć, ale bałam się, że mi nie uwierzy.
- Megan proszę cię nie rób mi tego więcej. Jeszcze trochę i zadzwoniłabym na policję. Nawet nie wiesz jak się martwiłam. - powiedziała i rzuciła się, żeby mnie przytulić.
-Przepraszam. Nie chciałam cię martwić - przeprosiłam ciesząc się, że uwierzyła w moją wersję z Emily.
Dzień minął mi wyjątkowo szybko.
Zanim się zorientowałam było już późno więc musiałam położyć się spać żeby nie zaspać jutro do szkoły. Jednak martwiłam się, że więcej nie zobaczę Justina. Wiem, że mieszka z Nickiem i Mike'm więc zawsze mogłam się tam całkiem przypadkiem przejść. Mimo, że nie widziałam Justina dopiero pare godzin już za nim tęskniłam. Pojawił się w moim życiu tak nagle , znałam go tak krótko, a już nie wyobrażałam sobie, że mogłabym go więcej nie zobaczyć. Zastanawiałam się czy on myślał tak samo. Muszę przestać zadręczać się myśleniem bo nie wstanę rano.


-Meg wstawaj . Szkoła czeka - Ashley zawsze budziła mnie waląc się na moje łóżko.
- Ashley wiesz , że cię kocham?  - spytałam czekając czy Ash załapie o co mi chodzi.
-  Nie martw się już zrobiłam śniadanie. - odpowiedziała złażąc z mojego łóżka. Wygramoliłam się z łóżka i stanęłam przed szafą  zastanawiając się co na siebie włożyć.
Wybór padł na czarne rurki , luźną błękitną bokserkę i czarną marynarkę z podwiniętymi rękawami, a do tego ubrałam niskie, białe trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone , tylko z boku kosmyk spięłam wsuwką.
Zeszłam na dół i szybko zjadłam śniadanie po czym z Ash pojechałyśmy do szkoły. Cały czas myślałam o Justinie. Miałam nadzieję, że go jeszcze zobaczę.
Poszłam do szafki po książki i ustawiłam się pod klasą z angielskiego.
- Meg słuchaj, ponoć jakiś nowy będzie chodził z nami na angielski - Ashley podbiegła do mnie wracając z szafki.
Z Ash byłyśmy razem w klasie. Angielski miałyśmy z jedną inną klasą , a właściwie z połową. Połowa mojej klasy i połowa tej drugiej miała w sali 215B , a reszta w 119A.
Kiedy zadzwonił dzwonek weszłyśmy do klasy. Otworzyłam zeszyt i zapisałam temat po czym zaczęłam coś w nim bazgrać. Siedziałam w ławce z Ashley.
Drzwi do klasy otworzyły się, ale nie patrzyłam kto to bo byłam zbyt zajęta bazgroleniem w zeszycie.
- Proszę państwa. Oto nasz nowy uczeń. Justin Bieber - powiedział nauczyciel angielskiego, a ja od razu podniosłam głowę , żeby spojrzeć na chłopaka.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------


Tak więc oto 4 rozdział. Mam nadzieję, że Was nie zanudzi i, że się spodoba.
Byłabym wdzięczna gdybyście komentowali bo chciałabym sprawdzić czy ktoś to czyta ;3

1 komentarz: