Siedziałam na krześle mimo, że nie byłam już przywiązana. Tak dokładnie- rozwiązali mnie. Właściwie to był pomysł Justina. On mi naprawdę nie pasował do reszty. Był taki... inny. Oczywiście w pozytywnym sensie. Czasami był dla mnie taki miły , a czasem zachowywał się jak zupełnie nie on.
- Megan zostaniesz z Justinem w nocy. My mamy na mieście sprawę do załatwienia.- powiedział Josh wychylając się zza drzwi.
No nawet mi to odpowiadało. Josh wszedł do pokoju i zawołał Jake'a i Justina.
Chłopcy stanęli w rogu pokoju i zaczęli o czymś głośno dyskutować.
-Nie ma mowy. Nie możemy przecież tego zrobić. - nagle Justin krzyknął przebijając krzyki reszty.
- Nie masz nic do gadania. Wychodzimy. Pilnuj jej - powiedział Jake i razem z kolegą wyszli.
- Potrzebujesz czegoś? - spytał Justin po chwili milczenia.
Pokiwałam przecząco głową.
Justin przysiadł na rogu łóżka i zatopił swoje palce we włosach.
- Justin... Mogę cię o coś spytać? - zapytałam.
Chłopak pokiwał głową, dając mi pozwolenie.
-Co ty tutaj robisz? -spytałam, a Justin popatrzył na mnie nie wiedząc o co chodzi- No, bo oboje dobrze wiemy, że ty do nich nie pasujesz. Jesteś inny niż oni .
Justin spuścił wzrok i zrobił głęboki wdech.
- Jeżeli nie chcesz to nie mów. Przepraszam. Nie chciałam być wścibska. - powiedziałam.
Chłopak podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Kiedy miałem 14 lat uciekłem z domu. Jak tu przyjechałem nie miałem nic. Jake i Josh mi pomogli. Mogłem z nimi zamieszkać, dali mi pieniądze. W zamian za to musiałem tylko robić to co oni. Nie mogę ich zostawić, za dużo o nich wiem. Nie pozwoliliby mi. - odpowiedział chłopak, wbijając wzrok w podłogę.
- Dlaczego uciekłeś? - spytałam chcąc dowiedzieć się o nim trochę więcej.
- Przez rodziców. Miałem 14 lat. Wtedy wydawało mi się to dobre. Moja mama pracowała do późnych godzin, zresztą tak jak tato. Miałem jeszcze siostrę i brata. Rodziców widywaliśmy może z pół godziny z rana, przed szkołą. Nie chciałem ich zostawiać ze względu na rodzeństwo. Ale nie mogłem. Więc wyjechałem- powiedział chłopak.
Można powiedzieć, że byliśmy podobni. Ja też byłam z dala od rodziców.
- Kiedy miałam 16 lat wyprowadziłam się z domu wraz z przyjaciółką . Też jesteśmy daleko od rodziny. Moi rodzice ciągle wyjeżdżali w podróże służbowe. A jak nie byli w podróży to pracowali od rana do nocy, więc prawie w ogóle ich nie widywałam w tygodniu. - zaczęłam mu się zwierzać.
Justin wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami, a ja czułam dziwne uczucie w brzuchu.
- Więc teraz mieszkasz sama? - spytał zdziwiony.
- Z przyjaciółką Ashley. Znamy się od przedszkola. - odpowiedziałam.
Justin uśmiechnął się do mnie.
- A nie myślałeś, żeby od nich odejść? - spytałam.
- Wiele razy. Ale to nie jest takie proste. Oni nie mieliby problemów ze znalezieniem mnie, a wtedy prawdopodobnie by mnie zabili. Oni nie mają granic - odpowiedział.
- Mógłbyś uciec . Jestem pewna, że byś sobie poradził. Po za tym za dużo o nich wiesz. Mógłbyś to jakoś wykorzystać. Możesz zacząć jeszcze raz. Od nowa. - odpowiedziałam.
Justin nic nie odpowiedział. Znów jego oczy powędrowały do podłogi. Zaczął bawić się palcami.
- Mnie też chcą zabić? W końcu wiem jak wyglądają , jak się nazywają. - spytałam.
- Pewnie tak. Ale postaram się do tego nie dopuścić. - powiedział patrząc mi w oczy.
Uśmiechnęłam się i poczułam jak przewraca mi się w brzuchu. Nie wiem dlaczego on tak na mnie działał. Jego uśmiech i spojrzenie sprawiało, że robiło mi się jakoś milej. Zaraz, zaraz. Przestań. Dobra nie było tego. Nie ważne.
- Mam pomysł. Pojadę po coś do jedzenia. Lubisz fast foody? - spytał podrywając się z kanapy.
- No jasne. Kto nie lubi - powiedziałam uśmiechając się.
Justin odwzajemnił uśmiech i wyszedł z pokoju.
Minęło 15 minut kiedy Justin wpadł do pokoju z 2 torbami z McDonalda.
-Kurczakoburger, frytki i cola. Proszę księżniczko - powiedział uśmiechając się i podał mi torbę.
- Dziękuję - odpowiedziałam i zarumieniłam się kiedy powiedział do mnie księżniczko.
Byłam bardzo głodna więc od razu zabrałam się za mojego kurczakoburgera.
Kiedy zjadłam już wszystko, nareszcie poczułam się o wiele lepiej.
Justin wyrzucił torby po jedzeniu , a Josh i Jake weszli do pokoju.
- Co wy tak szybko? Mieliście być dopiero rano - spytał Justin.
- Wpadliśmy tylko na chwilę. Zapomnieliśmy czegoś, a wy co tu robicie? - spytał Jake .
Kiedy zobaczył torby z McDonalda zdenerwował się.
- Ehm no dałem jej coś do jedzenia - odpowiedział Justin.
- No kurwa, ona jest tu nie z prywatną wizytą tylko dlatego, że jest porwana - Josh szarpnął Justina.
Josh odwrócił się od Justina i wyszedł razem z Jake'm.
Justin wkurzony wyszedł z pokoju. Po 10 minutach wrócił z torbą w ręku.
- Co ty robisz? - spytałam widząc, że idzie w moją stronę.
- Ufasz mi? - spytał łapiąc mnie za ręke.
Pokiwałam głową na znak, że tak.
Justin pociągnął mnie za nadgarstek i zaczął iść w stronę wyjścia. Zbiegliśmy na dół . Kiedy wyszliśmy z domu, doszliśmy do czarnego terenowego samochodu. Justin otworzył mi drzwi . Szybko wszedł do środka i odpalił silnik. Po 5 minutach byliśmy już na głównej drodze.
- Dziękuje - powiedział nagle Justin.
- Za co? - spytałam nie wiedząc o co chodzi.
- Gdyby nie ty, nigdy bym się na to nie zdecydował.
Uśmiechnęłam się do niego.
Zobaczyłam , że Justin wjeżdża w jakąś ładną dzielnicę , na której stały śliczne domki.
- Gdzie jedziemy? - spytałam.
- Do domu mojego przyjaciela . Będę tu teraz mieszkać. A ty zostaniesz tu dopóki się nie zastanowię, co z tobą zrobić.
No świetnie. Znowu koniec wolności.
Wjechaliśmy na podjazd koło pięknego , białego domku. Justin otworzył mi drzwi. Muszę przyznać, że jak na gangstera był dobrze wychowany.
Drzwi otworzył nam 18-letni na oko chłopak, o blond włosach i zielonych oczach. Wyglądał na sympatycznego i chyba się ucieszył gdy zobaczył Justina.
- Stary, a jednak. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Wchodźcie.- powiedział zapraszając nas do środka.
- Bieber, no nie wierze. Tyle się nie widzieliśmy - z pokoju nagle wyszedł drugi , czarnowłosy chłopak.
- Ehm chłopaki to jest Megan. Megan to jest Mike, a to Nick . - powiedział Justin wskazując na blondyna, a później na czarnego.
- Oh Justin nic nie mówiłeś, że masz dziewczynę i, że z nią przyjedziesz - powiedział Nick.
Justin zrobił minę mordercy.
- Jake i Josh ją porwali. Zabrałem ją i razem uciekliśmy - powiedział Justin.
Nick i Mike popatrzyli się na siebie.
- Uciekliście? Czyli, że wracasz do nas na stałe? - spytał Mike.
Justin potwierdził kiwając głową - Jeżeli oczywiście jeszcze chcecie - dopowiedział szybko.
- Jasne, że chcemy. Ale co cię do tego przekonało? - spytał Mike.
Kątem oka widziałam, że Justin popatrzył na mnie po czym się uśmiechnął.
-No dziewczyno musisz być z siebie dumna. - powiedział Nick obejmując mnie ramieniem.
- Justin chyba pamiętasz jeszcze, gdzie jest twój pokój . - powiedział Mike.
Justin kiwnął głową i pokazał mi, że mam za nim iść. Poszliśmy po schodach na górę. Pokój Justina był jasny , średnich rozmiarów i naprawdę ładny.
- Przepraszam za bałagan, ale dawno mnie tu nie było. Będziesz tu spać. Tu masz ręcznik, łazienka jest za drzwiami - powiedział Justin uśmiechając się.
Podziękowałam, a Justin wyszedł z pokoju. Chwyciłam ręcznik i poszłam się odświeżyć.
Kiedy wyszłam spod prysznica usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego. Po prostu łzy spływały mi po policzkach, a ja nie byłam w stanie tego zatrzymać. Kiedy zorientowałam się, że mój płacz robi się coraz głośniejszy starałam się przestać. Poszłam przepłukać twarz wodą. Kiedy usiadłam na łóżku usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i delikatnie naciskając klamkę otworzyłam drzwi. Justin wszedł do pokoju, wpatrując się we mnie.
- Meg słuchaj, ja już dłużej nie mogę....- zaczął.
Pisz dalej.Ja chcę już następną część:D
OdpowiedzUsuńPisz dalej. Pisz *.*
OdpowiedzUsuń